Sherean’s POV
- Hej, co jest?
– z zamyślenia wyrwał mnie dopiero głos Justina.
Nie wiem dlaczego wciąż tak zadręczam się przeszłością.
- Hmm? A. Nic się nie stało – zdecydowanie go nie przekonałam.
Zapatrzyłam się niby na ćwiczące dziewczynki, ale myślami byłam gdzie indziej. Po raz kolejny miałam ochotę się przy nim rozpłakać. Nie wiedziałam czy powinnam być mu wdzięczna, że przy nim mięknę, czy wręcz przeciwnie. Bo to właśnie przez niego tracę reputację twardej, nieugiętej Sherean.
Sprawił, że odwróciłam się do niego. Podniósł mi delikatnie podbródek, ale ja byłam nie ugięta i nie chciałam na niego spojrzeć. Nic dziwnego. Jak znam życie to pewnie bym się rozkleiła albo wypaplała wszystko, a nie chciałam się otworzyć przed nikim przez ostatnie 3 lata i jak na razie wolę tego nie zmieniać.
- Spójrz na mnie – powiedział łagodnie.
Złapałam się za łokieć i spojrzałam zupełnie w inną stronę. Byłam uwrażliwiona, jeśli chodzi o moją przeszłość, a szczególnie jedną osobę, o której właśnie nieświadomie mi przypomniał. W oczach pojawiły mi się łzy.
- Czemu…- nie skończył widząc pojedynczą łzę spływającą po moim policzku.
Delikatnie wytarł ją kciukiem i przyciągnął mnie do siebie. Oplótł swoimi ramionami, a ja poczułam, że tego właśnie mi było trzeba. Poczułam się bezpieczna i przez głowę przeleciała mi myśl zapewniająca mnie, że teraz już będę. Ale jak dotąd tylko w jednych ramionach czułam się bezpieczna.
Nagle mu się wyrwałam, nadal unikając jego wzroku. Sama sobie wydawałam się być zdrajczynią, choć teraz już nie mam kogo zdradzać.
Pociągnęłam nosem. Kątem oka widziałam, jak zaciska szczękę, lecz po chwili ja rozluźnia. Przybrał zatroskany wyraz twarzy.
- Powiesz mi co się dzieje?
Poczułam niewiarygodną potrzebę zwierzenia mu się z wszystkiego, ale dlaczego? Przez ostatnie kilka lat dawałam radę bez tego, czemu teraz ma się to zmienić?
Moje milczenie uznał za odpowiedź negatywną i również odwrócił wzrok. Widziałam zawód na jego twarzy i od razu łzy napłynęły mi do oczu. Zawiodłam kolejną osobę.
Zaczęłam płakać.
Nie wiem dlaczego wciąż tak zadręczam się przeszłością.
- Hmm? A. Nic się nie stało – zdecydowanie go nie przekonałam.
Zapatrzyłam się niby na ćwiczące dziewczynki, ale myślami byłam gdzie indziej. Po raz kolejny miałam ochotę się przy nim rozpłakać. Nie wiedziałam czy powinnam być mu wdzięczna, że przy nim mięknę, czy wręcz przeciwnie. Bo to właśnie przez niego tracę reputację twardej, nieugiętej Sherean.
Sprawił, że odwróciłam się do niego. Podniósł mi delikatnie podbródek, ale ja byłam nie ugięta i nie chciałam na niego spojrzeć. Nic dziwnego. Jak znam życie to pewnie bym się rozkleiła albo wypaplała wszystko, a nie chciałam się otworzyć przed nikim przez ostatnie 3 lata i jak na razie wolę tego nie zmieniać.
- Spójrz na mnie – powiedział łagodnie.
Złapałam się za łokieć i spojrzałam zupełnie w inną stronę. Byłam uwrażliwiona, jeśli chodzi o moją przeszłość, a szczególnie jedną osobę, o której właśnie nieświadomie mi przypomniał. W oczach pojawiły mi się łzy.
- Czemu…- nie skończył widząc pojedynczą łzę spływającą po moim policzku.
Delikatnie wytarł ją kciukiem i przyciągnął mnie do siebie. Oplótł swoimi ramionami, a ja poczułam, że tego właśnie mi było trzeba. Poczułam się bezpieczna i przez głowę przeleciała mi myśl zapewniająca mnie, że teraz już będę. Ale jak dotąd tylko w jednych ramionach czułam się bezpieczna.
Nagle mu się wyrwałam, nadal unikając jego wzroku. Sama sobie wydawałam się być zdrajczynią, choć teraz już nie mam kogo zdradzać.
Pociągnęłam nosem. Kątem oka widziałam, jak zaciska szczękę, lecz po chwili ja rozluźnia. Przybrał zatroskany wyraz twarzy.
- Powiesz mi co się dzieje?
Poczułam niewiarygodną potrzebę zwierzenia mu się z wszystkiego, ale dlaczego? Przez ostatnie kilka lat dawałam radę bez tego, czemu teraz ma się to zmienić?
Moje milczenie uznał za odpowiedź negatywną i również odwrócił wzrok. Widziałam zawód na jego twarzy i od razu łzy napłynęły mi do oczu. Zawiodłam kolejną osobę.
Zaczęłam płakać.
Justin’s POV
Tak
najzwyczajniej w świecie zaczęła płakać. Spojrzałem na nią momentalnie i
otworzyłem szeroko oczy. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że akurat tego
się po niej nie spodziewałem.
Weź tu teraz człowieku coś zrób. Jak ją przytuliłem to się wyrwała. Spróbować jeszcze raz?
Zbliżyłem się odrobinę. Nachyliłem, mając nadzieję, że jednak na mnie spojrzy. Dłonie, którymi zakrywała twarz, wcale nie pomagały, tak dodam. Pogłaskałem ją delikatnie po ręce i już czułem jak się uspokaja. Po chwili spojrzała na mnie spod swoich pełnych łez rzęs.
- Cii…- delikatnie próbowałem ją do siebie z powrotem przyciągnąć. – Już jest dobrze – objąłem ją. - Przepraszam – oparłem podbródek o jej głowę, co znacznie mi ułatwił jej niski wzrost.
- Nie rób tak – wymamrotała w moją koszulkę.
- Ale jak? – odchyliłem się ciut zaskoczony i spojrzałem na nią.
Spojrzała na mnie, nareszcie! Ale po chwili znów spuściła wzrok i wtuliła się w klatkę piersiową. Nie powiem, że było źle.
- Nie przytulaj mnie tak – stwierdziła, co najdziwniejsze, wtulona we mnie.
Zaśmiałem się lekko.
- Jesteś pełna sprzeczności – nadal trwaliśmy w uścisku, a ja masowałem jej plecy, aż całkowicie się nie uspokoiła.
- Dlatego jestem sama – wymamrotała.
- Nie mów tak – oburzyłem się.
- Ale to prawda.
Odchyliłem się ponownie, by spojrzeć w jej lekko napuchnięte oczy. Tym razem odwzajemniła spojrzenie.
- Wcale nie musisz być sama – uśmiechnąłem się pocieszająco i zdałem sobie sprawę, że moje słowa miały drugie dno.
Uśmiechnęła się… tak! Właśnie to zrobiła. Nie wiem dlaczego, ale ubóstwiałem ten widok.
Patrzyliśmy tak na siebie i w gruncie rzeczy nie miałem pojęcia co mam zrobić. Gdybym był z każdą inną dziewczyną, pewnie bym ją pocałował, ale to Sherean. W dodatku ma chłopaka. Bo to, że znam ją zaledwie parę dni i przez nią dostałem, wcale mi nie przeszkadzało.
Przełknąłem ślinę, może ciut za głośno. Popatrzyła na mnie przerażona. Czemu? Uwierzcie, że nie tylko wy to chcecie wiedzieć.
- Mam pytanie… - zacząłem, a ona spojrzała na mnie wyczekująco. – Czy…? – nie zdążyłem dokończyć, kiedy zadzwonił jej telefon.
Nosz kurwa.
- Halo?
Powiedziała zaskakująco dobrze maskując to, że tuż przed chwilą totalnie się rozkleiła.
- No tak.
Uważnie ją obserwowałem.
- Kurwa. Ale jak to!? Ty chyba sobie ze mnie żartujesz?!
No i wróciła ta Sherean, którą poznałem.
- Jadę do ciebie.
- A co mnie to obchodzi!
I się rozłączyła.
Ona już nie była zdenerwowana, ona była wkurwiona.
Wykręcała kolejny numer.
- Brian?
- Odbierz Lilian z baletu.
Widziałem jak się jej trzęsą ręce. Dość, że ktoś ją wkurwił, to jest jeszcze czymś cholernie zaniepokojona.
- Teraz.
Weź tu teraz człowieku coś zrób. Jak ją przytuliłem to się wyrwała. Spróbować jeszcze raz?
Zbliżyłem się odrobinę. Nachyliłem, mając nadzieję, że jednak na mnie spojrzy. Dłonie, którymi zakrywała twarz, wcale nie pomagały, tak dodam. Pogłaskałem ją delikatnie po ręce i już czułem jak się uspokaja. Po chwili spojrzała na mnie spod swoich pełnych łez rzęs.
- Cii…- delikatnie próbowałem ją do siebie z powrotem przyciągnąć. – Już jest dobrze – objąłem ją. - Przepraszam – oparłem podbródek o jej głowę, co znacznie mi ułatwił jej niski wzrost.
- Nie rób tak – wymamrotała w moją koszulkę.
- Ale jak? – odchyliłem się ciut zaskoczony i spojrzałem na nią.
Spojrzała na mnie, nareszcie! Ale po chwili znów spuściła wzrok i wtuliła się w klatkę piersiową. Nie powiem, że było źle.
- Nie przytulaj mnie tak – stwierdziła, co najdziwniejsze, wtulona we mnie.
Zaśmiałem się lekko.
- Jesteś pełna sprzeczności – nadal trwaliśmy w uścisku, a ja masowałem jej plecy, aż całkowicie się nie uspokoiła.
- Dlatego jestem sama – wymamrotała.
- Nie mów tak – oburzyłem się.
- Ale to prawda.
Odchyliłem się ponownie, by spojrzeć w jej lekko napuchnięte oczy. Tym razem odwzajemniła spojrzenie.
- Wcale nie musisz być sama – uśmiechnąłem się pocieszająco i zdałem sobie sprawę, że moje słowa miały drugie dno.
Uśmiechnęła się… tak! Właśnie to zrobiła. Nie wiem dlaczego, ale ubóstwiałem ten widok.
Patrzyliśmy tak na siebie i w gruncie rzeczy nie miałem pojęcia co mam zrobić. Gdybym był z każdą inną dziewczyną, pewnie bym ją pocałował, ale to Sherean. W dodatku ma chłopaka. Bo to, że znam ją zaledwie parę dni i przez nią dostałem, wcale mi nie przeszkadzało.
Przełknąłem ślinę, może ciut za głośno. Popatrzyła na mnie przerażona. Czemu? Uwierzcie, że nie tylko wy to chcecie wiedzieć.
- Mam pytanie… - zacząłem, a ona spojrzała na mnie wyczekująco. – Czy…? – nie zdążyłem dokończyć, kiedy zadzwonił jej telefon.
Nosz kurwa.
- Halo?
Powiedziała zaskakująco dobrze maskując to, że tuż przed chwilą totalnie się rozkleiła.
- No tak.
Uważnie ją obserwowałem.
- Kurwa. Ale jak to!? Ty chyba sobie ze mnie żartujesz?!
No i wróciła ta Sherean, którą poznałem.
- Jadę do ciebie.
- A co mnie to obchodzi!
I się rozłączyła.
Ona już nie była zdenerwowana, ona była wkurwiona.
Wykręcała kolejny numer.
- Brian?
- Odbierz Lilian z baletu.
Widziałem jak się jej trzęsą ręce. Dość, że ktoś ją wkurwił, to jest jeszcze czymś cholernie zaniepokojona.
- Teraz.
I znów się
rozłączyła. Co za urocza istota…
-Muszę jechać – powiedziała.
Nie miała nawet odwagi na mnie spojrzeć. Chwyciła swoją torbę i już wychodziła, kiedy ją zatrzymałem.
- Chcesz w tym stanie kierować?
Spojrzała na mnie jakby to było coś najbardziej oczywistego na świecie.
- Nie pozwolę ci.
- Niby dlaczego? – rzuciła podirytowana.
Ugh…
Zabrałem jej kluczyki, które już zdążyła wyjąć.
- Ej! - krzyknęła. – Oddawaj je! – wyszedłem spokojnie, trzymając zdobycz w górze, tak by jej nie dostała.
Mogę się założyć, że właśnie przeklina swój niski wzrost.
- Naprawdę muszę jechać! Justin oddawaj kurwa te cholerne kluczyki! – krzyknęła, aż się przeraziłem.
Serio, musiała to wcześniej gdzieś ćwiczyć. Teraz zacząłem współczuć chłopakom z The Host.
- Wow, Słońce, nie denerwuj się. Zawiozę cię.
Spojrzała na mnie nadal zła.
- Miałeś po zajęciach wracać z siostrą.
- Plany się zmieniły, wsiadaj – otworzyłem drzwi od jej samochodu, tak na marginesie, jakby ktoś jeszcze się nie domyślił, to zdążyliśmy do niego dojść.
Usłyszałem jeszcze głośny pomruk niezadowolenia i mogłem się przyglądać jak z założonymi rękoma wsiada do samochodu.
Zamknąłem drzwi, okrążyłem samochód i sam wsiadłem. Siedzenia były niezwykle wygodne. Popatrzyłem na wnętrze auta. Byłem pod wrażeniem. Większość dziewczyn kupuje samochody na pokaz, tylko żeby ładnie wyglądały, a ten był niewiarygodnie dobrze wyposażony.
Trzymałem ręce na kierownicy i się rozglądałem, aż do momentu kiedy Sher mi to brutalnie przerwała.
- Skończyłeś? Może zrobisz zdjęcie? Będzie na dłużej – syknęła.
Uświadomiłem sobie, że powiedziała to samo, gdy po raz pierwszy się spotkaliśmy.
- Wiesz doskonale, że nie zawaham się tego zrobić – uśmiechnąłem się zawadiacko.
Przewróciła oczami, a ja się zaśmiałem.
- To gdzie tak w ogóle mam jechać.
- Do siedziby The Host.
No to się wjebałem. Jestem pewien, że mnie ciepło przyjmą #fuckingsarcasm
-Muszę jechać – powiedziała.
Nie miała nawet odwagi na mnie spojrzeć. Chwyciła swoją torbę i już wychodziła, kiedy ją zatrzymałem.
- Chcesz w tym stanie kierować?
Spojrzała na mnie jakby to było coś najbardziej oczywistego na świecie.
- Nie pozwolę ci.
- Niby dlaczego? – rzuciła podirytowana.
Ugh…
Zabrałem jej kluczyki, które już zdążyła wyjąć.
- Ej! - krzyknęła. – Oddawaj je! – wyszedłem spokojnie, trzymając zdobycz w górze, tak by jej nie dostała.
Mogę się założyć, że właśnie przeklina swój niski wzrost.
- Naprawdę muszę jechać! Justin oddawaj kurwa te cholerne kluczyki! – krzyknęła, aż się przeraziłem.
Serio, musiała to wcześniej gdzieś ćwiczyć. Teraz zacząłem współczuć chłopakom z The Host.
- Wow, Słońce, nie denerwuj się. Zawiozę cię.
Spojrzała na mnie nadal zła.
- Miałeś po zajęciach wracać z siostrą.
- Plany się zmieniły, wsiadaj – otworzyłem drzwi od jej samochodu, tak na marginesie, jakby ktoś jeszcze się nie domyślił, to zdążyliśmy do niego dojść.
Usłyszałem jeszcze głośny pomruk niezadowolenia i mogłem się przyglądać jak z założonymi rękoma wsiada do samochodu.
Zamknąłem drzwi, okrążyłem samochód i sam wsiadłem. Siedzenia były niezwykle wygodne. Popatrzyłem na wnętrze auta. Byłem pod wrażeniem. Większość dziewczyn kupuje samochody na pokaz, tylko żeby ładnie wyglądały, a ten był niewiarygodnie dobrze wyposażony.
Trzymałem ręce na kierownicy i się rozglądałem, aż do momentu kiedy Sher mi to brutalnie przerwała.
- Skończyłeś? Może zrobisz zdjęcie? Będzie na dłużej – syknęła.
Uświadomiłem sobie, że powiedziała to samo, gdy po raz pierwszy się spotkaliśmy.
- Wiesz doskonale, że nie zawaham się tego zrobić – uśmiechnąłem się zawadiacko.
Przewróciła oczami, a ja się zaśmiałem.
- To gdzie tak w ogóle mam jechać.
- Do siedziby The Host.
No to się wjebałem. Jestem pewien, że mnie ciepło przyjmą #fuckingsarcasm
-------------------------------------------------
Wróciłam! Yeah! Po 29 godzinach w samochodzie jestem nareszcie w domu. Ale było warto. Polecam Bułgarię na wakacje, było cudownie.
A więc wracamy do Sassy Queen
CZYTASZ=KOMETUJESZ
to powinno być znane.
Myślę, że wizyta Justina w siedzibie The Host będzie przeurocza, nieprawdaż?
Wiem, że tak.
W każdym razie myślę, że następny rozdział Wam się spodoba. No i ten oczywiście też. Ostatnio miałam wrażenie, że piszę chaotycznie, ale to już wy ocenicie.
A więc wracamy do Sassy Queen
CZYTASZ=KOMETUJESZ
to powinno być znane.
Myślę, że wizyta Justina w siedzibie The Host będzie przeurocza, nieprawdaż?
Wiem, że tak.
W każdym razie myślę, że następny rozdział Wam się spodoba. No i ten oczywiście też. Ostatnio miałam wrażenie, że piszę chaotycznie, ale to już wy ocenicie.
O i tak pomyślałam sobie, że chcielibyście zobaczyć jaki miałam piękny hotel ;3
Przerywam czytanie wszystkich opowiadań, bo w roku szkolnym, muszę się bardziej skupić na nauce, ale nie umiem porzucić Twojego C: Piękny hotel, pewnie świetnie się bawiłaś c:
OdpowiedzUsuń@Olliiwia xxxx
Wróciłaś! ♥ i jak się bwaiłaś w Bułgarii? :) Rozdział jest świetny czekam na kolejny xx
OdpowiedzUsuńTrafiłam z linku na twitterze ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie! Super piszesz, fajnie i lekko się czyta a uśmiech w niektórych sytuacjach sam się wkrada na usta :D
Zostanę!
@ameneris
omg ! kocham *__* a ja juz nie umiem pisac ;__;
OdpowiedzUsuń/B.
<3
OdpowiedzUsuńSUPER !!!!
OdpowiedzUsuń